Ile drewna załadować do kominka ?
Popatrzmy na to zagadnienie od strony procesu spalania drewna i potrzeb energetycznych domu.
Realna moc cieplna wkładu kominkowego zależy od ilości drewna, jakie włożymy do kominka i je spalamy.
Oczywiście mamy na myśli drewno suche (wilgotność 15÷18%) i prawidłowo spalane tzn. z pełnym dostępem powietrza.
Można przyjąć, że przy załadowaniu ok. 1 kg drewna, realna moc wkładu kominkowego wyniesie 3÷4 kW.
Zauważmy, że zapotrzebowanie na moc cieplną urządzenia grzewczego (kotła) dla domu energooszczędnego o powierzchni użytkowej ok. 100÷120 m2 wynosi ok. 4kW.
Czyli taki co najmniej powinniśmy mieć kocioł centralnego ogrzewania, żeby zaspokoić potrzeby cieplne domu,
i to w najchłodniejsze dni zimy, gdy temperatura na zewnątrz wynosi -21Co, a nawet mniej.
Co zatem oznacza naładowanie kominka drewnem do pełna, czyli wrzucenie ok. 5÷6 kg drewna, w okresach jesiennych, wiosennych i łagodnej zimy ?
Oznacza to, że moc kominka przy takim załadowaniu drewnem i przy prawidłowym spalaniu drewna, wyniesie ok. 20 kW.
Nawet, jeśli ten dom nie jest energooszczędny i potrzeba 2x mocniejszego kotła, to te 5 kg drewna i tak będzie dużo za dużo.
Spalanie takich ilości drewna musi przynieść kłopoty, a problem dotyczy głównie kominków w zabudowie konwekcyjnej.
Po takim załadowaniu kominka i rozpaleniu ognia musimy zaraz tłumić proces spalania, ograniczając dopływ powietrza do komory spalania, bo będzie za gorąco i nieprzyjemnie.
Przy takiej praktyce kominkowej spalanie drewna zawsze będzie niepełnie i nieefektywne - przeciwnie niż przy prawidłowym spalaniu drewna.
Będziemy walczyć z ciągle brudnymi szybami, będziemy zadymiać okolicę, zużyjemy 2 razy więcej drewna, musimy wydać 2 razy więcej pieniędzy na drewno opałowe w sezonie.
A z taką praktyką można się bardzo często spotkać wśród użytkowników kominków.
Taka praktyka palenia w kominku musi przynieść kłopoty.
Wniosek stąd płynie jeden - spalajmy mniejsze porcje drewna, ale z pełnym dopływem powietrza.
Jest to co prawda trochę kłopotliwe, bo trzeba częściej podchodzić do kominka i dokładać mniejsze porcje drewna,
ale jeśli w ten sposób unikniemy wielu innych problemów i kłopotów z kominkiem, to czy nie warto ?
Lepiej mniej drewna, a częściej.
Opisany wyżej problem dotyczy przede wszystkim kominków konwekcyjnych.
Dużo lepiej sprawują się natomiast kominki akumulacyjne, które nadmiar wytworzonego ciepła akumululą w swej masie,
a potem przez kilka godzin po zakończeniu palenia, oddają to ciepło do otoczenia.
W kominkach akumulacyjnych nie musimy ograniczać dopływu powietrza, dzięki czemu spalanie drewna jest pełne i efektywne.
Mając kominek z akumulacją ciepła nie musimy ograniczać ilości jednorazowego załadunku drewna.
Rozpalając kominek akumulacyjny możemy spokojnie włożyć do komory paleniskowej większą partię drewna.
Rozpalamy oczywiście tylko metodą "od góry". Ustawiamy przepustnicę na pełny dopływ powietrza do spalania
i pozwalamy wypalić się całej masie drewna do końca. Nadmiar wytworzonego ciepła zostanie zakumulowany w obudowie kominka.
Jeśli drewno wypali się i ocenimy, że potrzebujemy wytworzyć więcej ciepła, wówczas ponownie powtarzamy cały proces załadunku,
rozpalania i spalania.
Można też dokładać drewno do kominka, ale trzeba to robić małymi porcjami - mniej, a częściej.
Jeśli proces palenia drewna zakończy się i nie zamierzamy już więcej palić,
zamykamy przepustnicę na dopływie powietrza i szyber za wkładem, aby zakumulowane ciepło nie uciekało nam w komin.
Dokładanie drewna do kominka
Nie należy zbyt szybko otwierać drzwiczek. Robimy to powoli, najpierw lekko je uchylając.
W ten sposób wyrównujemy ciśnienie w komorze spalania z ciśnieniem w pomieszczeniu.
Przy niewyrównanym ciśnieniu może dojść do wyrzucenia dymu do pomieszczenia.
Gdy już ciśnienia się wyrównają, możemy drzwiczki otworzyć szerzej.
Drewno dokładamy małymi porcjami do paleniska -
lepiej mniej, a częściej.
Nie dokładamy dużej ilości drewna, bo to dusi ogień w kominku i powoduje niepełne spalanie,
a to z kolei prowadzi do osadzania się sadzy na szybach wkładu kominkowego i osadzanie się sadzy
na ścianach
kanałów dymowych.
Można też zgarnąć żar na jedną stronę paleniska i położyć nowe polana obok.
Wymaga to niestety częstszego podchodzenia do kominka w celu uzupełnienia drewna.
Jest to pewien mankament palenia - ale coś za coś.
Jeśli chcemy uniknąć brudnych szyb i innych w/w kłopotów, to nie ma wyjścia.
I nie pomogą wtedy żadne dodatkowe wynalazki stosowane we wkładach kominkowych, mające zapobiegać zabrudzeniu szyb,
za które musimy słono płacić.
Inny
często spotykany błąd to naładowanie drewna do pełna i regulowanie (zmniejszenie) ognia przez
przymykanie dopływu powietrza do spalania -
ot tak, żeby drewna starczyło na dłużej i nie trzeba było za często podchodzić do kominka - a to najprostsza droga do kłopotów.
Dopływ powietrza jest bardzo ważny
Na koniec jeszcze uwaga dotycząca regulacji dopływu powietrza do kominka.
Szyber powinien być cały czas otwarty, tak samo przepustnica powietrza na dopływie, aby dopływ powietrza był pełny.
Nie należy ograniczać ilości dopływającego powietrza.
Można go zmniejszyć dopiero wtedy, gdy nie zamierzamy już dalej palić, a w kominku pozostał tylko żar.
Wówczas wlot powietrza pod ruszt można ograniczyć,
a gdy i żar się wypali przymykamy szyber na dobre, aby zakumulowane ciepło nie uciekało w komin.
Z opisanego wyżej powodu
nie należy stosować żadnych sterowników elektronicznych, które oferowane są na rynku.
Ich zadaniem jest regulowanie temperatury w pomieszczeniu podczas palenia w kominku.
Regulacja temperatury odbywa się poprzez ograniczanie dopływu powietrza do paleniska i tłumieniu ognia, a to błąd podstawowy palenia w kominku.
Sterowniki kominkowe działają dokładnie tak, jak nie powinny działać - bo sprzecznie z
podstawowymi zasadami spalania drewna !
Z tego będą tylko kominkowe problemy i niepotrzebnie wydane pieniądze. Ponadto zatruwanie okolicy i
problem smogowy.
Trzeba też pamiętać o kominie
Komin powinien być dobrze rozgrzany - to zwiększa cug, ale też zapobiega wykraplaniu się na ścianach kanałów dymowych
pary wodnej zawartej w spalinach, a wraz z nią związków chemicznych powodujących korozję komina. Powstają też trudne do usunięcia wykwity na ścianach kominowych.
Z tego względu temperatura spalin w kominie powinna być wysoka - min. 100°C na wylocie z komina (tego wymagają normy projektowania kominów).
Jeśli nie będziemy o tym pamiętali, to wcześniej, czy później będą problemy - ...
a tego nie chcemy.
Kominek w domu - uwagi
Na koniec trzeba to jasno powiedzieć.
Prawidłowe spalanie drewna nie będzie możliwe w kominku z obudową "zimną" (konwekcyjną),
czyli stelaż z izolacją z wełny mineralnej plus gipsokarton - o czym była już mowa wcześniej.
W przypadku takiej obudowy i spalaniu drewna w wysokiej temperaturze, w krótkim czasie do pomieszczenia zostanie wyrzucona
duża ilość ciepła i zrobi się w domu bardzo nieprzyjemnie - za gorąco i za sucho.
Zostajemy wtedy zmuszeni do zmniejszenia ognia w kominku. Robimy to, ograniczając dostęp powietrza do spalania,
a to prowadzi niepełnego spalania drewna i do kolejnych kłopotów kominkowych takich jak: sadza na szybach i w kominie,
dymienie do atmosfery i zatruwanie rodziny i sąsiadów, oraz nieefektywne i nieekonomiczne spalanie drewna, a
zużycie drewna wzrośnie dwukrotnie, co przełoży się na wzrost kosztów ogrzewania drewnem.
Przy takiej obudowie niewiele pomoże też zastosowanie tzw. DGP czyli systemów rozprowadzających ciepło z kominka -
nie taka jest ich rola.